Struktura gatunkowa „Miesięcy” Kazimierza Brandysa

W literaturze XX wieku coraz trudniej odnaleźć dzieło idealnie pasujące do wyznaczonego wzoru gatunkowego. Nie można jednak mówić o całkowitym „wymieraniu gatunków”, a raczej o ich wzajemnym przenikaniu się w tak wielkim stopniu, że trudno postawić jakąkolwiek granicę. Autorzy chętnie posługują się formami synkretycznymi, ponieważ umiejętne z nich korzystanie wzbogaca utwory, dodając im oryginalności. Warto również wspomnieć o niezwykłej nobilitacji gatunków z pogranicza literatury. Wszelkie formy paraliterackie takie jak esej, felieton, czy reportaż doczekały się powtórnych narodzin, a także oderwania od prasy, z którą do tej pory były ściśle związane.

„Miesiące” Kazimierza Brandysa są bez wątpienia utworem z pogranicza, ukazującym silnie związanie jednostki z przemianami politycznymi i jak zauważył Jerzy Kandziora „próbą odnalezienia siebie w kontekście dziejowym a także odpowiedzi na pytanie kim jestem i ile znaczę?”1

Czy w przypadku „Miesięcy” możemy mówić o jakimś konkretnym gatunku, sztywnej ramie zamykającej w sobie dzieło? Bez wątpienia pewne cechy gatunkowe można odnaleźć w utworze Brandysa, jednakże żadna nie góruje nad pozostałymi w takim stopniu, by móc jednoznacznie określić jego przynależność.
Swoją strukturą utwór Brandysa przypomina dziennik (podział na lata, miesiące, dni), na którego kartach przenikają się najróżniejsze gatunki. Swoboda, jaką dają wszelkie formy pamiętnikarskie i autobiograficzne, jest tutaj w pełni wykorzystana.
„Miesiące” nie są jednak z góry skomponowanym dziełem, ponieważ autor-bohater umieszczony jest w rzeczywistości, którą opisuje i nie posiada wiedzy o przyszłych losach.
Niekiedy wydarzenia ukazane w utworze relacjonowane są z pewnym opóźnieniem. Autor zazwyczaj podaje przyczynę takiego stanu rzeczy, niejako usprawiedliwiając się w oczach odbiorcy. Odbiorca zresztą pełni bardzo istotną funkcję w dziele Brandysa. Mówiąc o swoich uczuciach, pisarz nawiązuje porozumienie z adresatem tekstu. Czytelnik przestaje być kimś obcym, a staje się powiernikiem, cichym sprzymierzeńczą, „spiskującym” z nadawcą przeciwko absurdalności ustroju, a także znającym jego obawy i fascynacje:

„Dopiero wtedy zobaczyłem jej twarz. Trudno mi ją opisać, pamiętam tylko metalową biel cery, purpurowe wargi i za krótki nos. I przez następna godzinę myślałem tylko o niej.[...] Po godzinie przyszła mi do głowy myśl, że najlepszym rodzajem śmierci byłby spazm w miłosnym uścisku z tą kobietą. Myśl niedorosła. Lecz podniecająca.”2



„Miesiące” są więc intymnym dziennikiem, w którym autor zwierza się ze swych myśli, uczuć i przeżyć, jednocześnie gatunek ten wzmacnia wiarygodność zawartych w tekście informacji. Silny nacisk na „ja”, czyli niemalże fizyczna obecność autora-bohatera, a także przedstawianie wycinków rzeczywistości ogólnie znanych np. wizyty papieża, głośnych strajków i aresztowań, sprawia, iż wszelkie inne fakty od razu uznajemy za prawdziwe. Jednakże Jerzy Kandziora przestrzega przed pełnym zawierzeniem autorowi, ponieważ „kreuje on własną sylwetkę jako artystę-medium, który w każdej chwili dysponuje niepospolitym, perfekcyjnym aparatem odbiorczym, zdolnym definiować rzeczywistość w języku literatury.”3 Bohater-autor jest więc kimś wybitnym, o zdolnościach przewyższających umiejętności zwykłego człowieka, lecz jego nieprzeciętna osobowość jest na poły kreowana i niepełna. Tylko półsłówkami pisarz wspomina swoje błędy, nie zagłębia się w nich, a jedynie zaznacza, że kiedyś miały miejsce.
Dziennik ten ma więc również kreować bohatera pozytywnego, inteligentnego i zbuntowanego, lecz nie nieomylnego. Oprócz wydarzeń dotyczących bezpośrednio autora duży obszar dzieła zajmują zdarzenia polityczne, będące przedmiotem wielu refleksji.
Utwór nie jest ograniczony sferami życia prywatnego, wykracza poza nie, przedstawiając bieżące informacje związane ze społeczeństwem i kulturą:

„Piątek. Dziewiąty maja. Trzecia zbiorowa głodówka. W Leśnej Podkowie, w kościele, na znak solidarności z głodującym w więzieniu mokotowskim założycielem NOW-ej Mirosławem Chojeckim[...].”4

A więc oprócz dziennika intymnego, odnajdziemy w „Miesiącach” elementy charakterystyczne dla dziennika i diariusza. Jednak i tutaj posługuję się pewnym uogólnieniem, a właściwie spłyceniem problemu, ponieważ budowa utworu jest dużo bardziej skomplikowana. Sam autor uważał:

„Miesiące nie są diariuszem, w którym notuje się codzienne wydarzenia i myśli, ani pamiętnikiem, w którym utrwala się swoją biografię. Są niefikcyjną, konstruowaną narracją o czyimś życiu.”5

Według Kandziory autor w swoich komentarzach nakłania do rozpatrywania „Miesięcy” jako powieści, ponieważ jest ona niejako „wzorcem pisarza i pisarstwa doskonałego. Obserwujemy zatem jak Brandys tradycyjnymi kategoriami fabuły, bohatera, fikcji itp. określa różne składniki Miesięcy, nie odpowiadające pierwotnemu znaczeniu tych kategorii. Pojęcia, które w opisie klasycznej powieści odnoszą się do konkretnych, dających się wyodrębnić składników dzieła, użyte do opisu Miesięcy stają się hipotezami interpretacyjnymi.”6
Tak więc nazywając utwór Brandysa powieścią, nie można powiedzieć, iż jest czystym przykładem tego gatunku, spełniającym wszelkie wymagania. To raczej zaakceptowanie propozycji pisarza i jego swoistego sposobu odczytywania utworu, zaakceptowanie jego interpretacji i zgody na nią. Sam autor poszukuje czegoś nowego, świeżego, czegoś jeszcze nie odkrytego, chce eksperymentować, tworzyć:

„Ale Miesiące mają być czymś innym. Gdyby porównać realistyczną powieść do zegarka z cyferblatem, wskazówkami, sprężynami i wahadłem, to chciałbym go rozmontować, wyjąć sprężyny, wahadło, cyferblat, wskazówki, położyć je rzędem obok siebie, i żeby zegar chodził, żeby wybijał godziny.” 7

Wskazując wielokrotnie na powieściowy charakter utworu, autor buduje go na swój sposób, odchodzi od wzorca, konstruuje nowy rodzaj fabuły, a właściwie zapisuje „doświadczaną” fabułę:
„Oporniej i trudniej konstruowałem fabuły, jak gdyby coraz dalsze od doświadczeń, i wreszcie nadszedł czas aby się zastanowić, czy fabuła dziejąca się wokół mnie nie jest ciekawsza niż moje zmyślenia.”8

Kompozycja również posiada pewna specyfikę, Brandys nazywa ją „kompozycją tworzoną z doświadczeń”. Tak więc i ten składnik powieści inspirowany jest samym życiem, doświadczanym i obserwowanym.

„Miesiące” nietrudno odebrać jako całość, lecz ich fragmentaryczna budowa sprawia, że każdą cząstkę można traktować również jako autonomiczny element.
Spoiwem utworu jest narrator-bohater, ukazujący własne życie na tle wydarzeń historycznych i społecznych, w szumie myśli i odczuć, a także innych ludzi, dzięki którym może się stale dookreślać. Dziennik i powieść to proponowane formy nadrzędne, scalające niejednorodne dzieło Brandysa, zbudowane z mniejszych objętościowo fragmentów literackich i paraliterackich.
Podstawowym gatunkiem składającym się na całość jest opowiadanie relacjonujące zmiany zachodzące w życiu bohatera:

„Zasnąłem po obiedzie przy oknie szeroko otwartym na klomb. Zamiast okna łączyła je z niebem rozległa arkada w murze, przez która wchodziły do pokoju wiewiórki i kosy. Karmiłem je siedząc na podłodze.”9

Opowiadanie w utworze przybiera kształt relacji. Bohater przedstawia zdarzenia ze swojego życia, przebiegu podróży, czy niezwykłych spotkań. Szczegółom poświęca autor dużo uwagi, przydaje to konstruowanym obrazom niezwykłej plastyczności. Mocno rozwinięty zmysł obserwacji można dostrzec w sposobie konstrukcji portretów literackich. Pisarz skupia się nie tylko na samym wyglądzie, i sposobie zachowania, stara się dokonać analizy psychologicznej opisywanej osoby, wniknąć niejako do wnętrza:

„Zresztą najbardziej osamotniony jest zawsze pan Bambote Makombo, czarny poeta i eks-ambasador rządu Bokassy w Paryżu[...]. Bywa regularnie na wszystkich imprezach literackich, aczkolwiek po niemiecku nie rozumie ani słowa[...]. Z pewnością o tej godzinie czuł potrzebę ludzi, chciał swoją samotność ogrzać rozmową w towarzystwie.”10

Wszelkie opowiadania i charakterystyki kończą się w niezwykłej strefie refleksji. Przybierają one zwykle postać niewielkich esejów, w których autor wyjawia swój stosunek do bieżących wydarzeń. Zasłyszane bądź przeczytane historie „zmuszają” Brandysa do przybrania postawy, interpretacji ich na własny sposób, tak aby odbiorca mógł jak najwięcej się dowiedzieć o osobistych odczuciach podmiotu mówiącego i jednocześnie uzyskać dodatkową porcję naukowych informacji. Przytoczę teraz początek niezwykle ciekawej refleksji eseistycznej na temat stosunków polsko-radzieckich:

„Polacy nie umieją myśleć o Rosjanach i Rosjanie nie umieją myśleć o Polakach. Po obu stronach, zamiast myślenia, odruchy i wzajemnie uwarunkowana psychologia. Trzy wieki na nią pracowały. W obydwu literaturach od dziesiątków lat są głuche miejsca lub białe plamy. Temat Polacy – Rosjanie jakby przestał istnieć. Trzeba by porozbijać psychiczne skamienieliny, rozplątać stare zrosty win i krzywd. I dotrzeć do źródeł. A na to jest albo za późno, albo za wcześnie.”11

Autor zarysowuje przed czytelnikiem pewien problem i stara się odpowiedzieć czemu taki stan rzeczy istnieje, dlaczego Rosjanie są tak bardzo nieświadomi, a także jak rosyjska literatura przedstawia stosunki między naszymi krajami. Ciekawa scena w jakiej pisarz uczestniczył, a która zapewne wywołała owe refleksje dodaje tekstowi oryginalności i podkreśla prawdziwość problemu:

„Po zwiedzeniu muzeów i galerii M. Chciała zobaczyć nocną knajpę w Moskwie[...]. Wskazano nam stolik, przy którym siedziała młoda para. Oboje rozumieli po polsku. Dziewczyna śniada, czarnooka, opowiedziała nam o śmierci swego brata, który zginął wyzwalając Polskę od faszystów. Zamówili butelkę wina, nastrój był serdeczny. Młodzieniec wznosił toasty za nasze zdrowie, za polską literaturę. Końcowy toast wniósł przed pożegnaniem. –Piję za wieczną przyjaźń – mówił śpiewnie – za nasze bratnie kraje, i za to, żeby już nigdy Polacy nie wbijali nam noża w plecy, jak dawniej.”12


Ten umiejętnie skonstruowany obraz mówi więcej niż wszelkie zapewnienia. Scena rozwija się powoli, co podsyca ciekawość odbiorcy, by wreszcie w pełni ukazać problem nieświadomości („strzelba wypala”).

W „Miesiącach” odnajdziemy wiele fragmentów eseistycznych, które po odcięciu od tekstu, nie tracą swego sensu i racji bytu. Bez większych problemów można je traktować jako osobne całostki, co potwierdza budowę klockową dzieła. Po zebraniu jest to niejako relacja pamiętnikarska, złożona z esejów, felietonów, fragmentów reportaży, przesycona refleksjami i komentarzami autorskimi, często nawiązująca swym stylem do powieści, znacznie odchodzącej od tradycyjnej formy tego gatunku. Warto również wspomnieć, że przejścia od jednej myśli autora do kolejnego ogniwa tekstu rzadko bywają płynne. Zwykle są to nagłe przeskoki, nagłe w sensie całkowitej zmiany tematu, następujące w momencie, gdy pisarz wyrazi wszystkie swoje odczucia i przemyślenia dotyczące omawianego problemu. Niektóre z opisywanych zdarzeń rozwijają się w czasie. Wątek aresztowania Chojeckiego wypływa kilkakrotnie, ponieważ sprawa ta jest aktualna i nierozstrzygnięta, a pisarz chce zdać sumienną relację z jej przebiegu. Utwór spajają również epizodyczni bohaterowie, miasta odwiedzane podczas licznych podróży.

Opisywaniu rzeczywistości sprzyja swobodny styl felietonu, pozwalający wypowiadać się w lekki sposób na temat aktualnych wydarzeń i problemów. Autor, pisząc, dryfuje po rzece spraw nadając swojemu utworowi indywidualne piętno. Fragmenty felietonistyczne bywają również połączone z elementami innych gatunków.
Przytoczony przeze mnie przykład rozpoczyna krótka recenzja filmu, po czym autor „płynie” przez tematy erotyzmu, miłości i zdrady posługując się dowcipem, sarkazmem i powagą:

„Hm, dziwne rzeczy. Sex w naszych czasach ukazany jako ciemna siła pchająca do tragedii. W czasach kiedy erotyzm stał się częścią zabawy, a swoboda kopulacji weszła do dekalogu naturalnych ludzkich wolności[...]. W maju 1968, podczas studenckiej rewolty, paryska młodzież biła się z policją, pisała na murach Dzielnicy Łacińskiej: „chleb i kwiaty dla ludu!” i spółkowała na ulicach.”13

Już po sposobie mówienia i opisu możemy domyślić się stosunku jaki przyjmuje autor względem przedstawianych spraw. W wyodrębnionym felietonie używa zarówno zwrotów wulgarnych (oczywiście wkładając je w usta kogoś innego) a także poetyckich opisów miłości:
„Drzewa o nagich gałęziach, pozałamywanych i wygiętych, ukazują w pełnych rozpaczy gestach przybyłą tragedie zimy: patrzcie, co się z nami działo!”14
Rozpoczynając swój wywód opisem „swobody obyczajów” kończy go głęboką refleksją na temat miłości, związku dusz, który potrafi pokonać wszelkie słabości ludzkiej natury.
Nadrzędną rolę cały czas odgrywa pisarz-bohater obserwujący i komentujący.

Komentarze autorskie to niezwykle istotny składnik „Miesięcy”. Często odnosi się wrażenie, iż narrator tylko po to przedstawia jakieś zdarzenia, aby mógł się do nich ustosunkować, wyjawić własne odczucia i refleksje w danym temacie:

„Zaraz po Wielkanocy, prawie nazajutrz, eksplodował ładunek wybuchowy na placu w Nowej Hucie, tam gdzie stoi pomnik Lenina z nogą wysuniętą do przodu. Radio nadało komunikat o „nieznanych sprawcach”. Figurze Lenina urwało kawałek tylnej nogi. Wybuch nastąpił w nocy, we wtorek. W środę rozpoczęły się aresztowania. Przeprowadzono rewizje u członków KOR-u i Ruchu Obrony Praw, zatrzymano kilkadziesiąt osób[...]. Najbliżej uszkodzonego Iljicza najmniejsza łapanka: w Krakowie wzięto tylko jedną osobę.
O czym to świadczy? O tym, że nie o wykrycie sprawców tutaj chodzi. Mogą to być walki frakcji albo machinacje policji, albo sterowana z zewnątrz reżyseria[...].

Wszystko mętne, śliskie przyczajone w kupie świństwa, którego smród miesza się z powietrzem. Wszystko dookoła zaraża, nieczysta materia politica, która głęboko weszła w ludzi”15
Autor pragnie odkryć prawdę, przebić się przez siatkę kłamstwa i machinacji, a następnie podzielić się własnymi spostrzeżeniami z czytelnikiem. Interpretuje zasłyszane informacje i ocenia je. Rozważania te mają charakter subiektywny i indywidualny, nie są jednak sprzeczne z ogólnymi odczuciami społecznymi.
Komentarze narratora można odnaleźć również we fragmentach reportażowych „Miesięcy”. Po krótkim sprawozdaniu z przebiegu uroczystości bądź wydarzenia, narrator, bezpośrednio w nim uczestniczący, poddaje je ocenie:

„W Pen Clubie obchodzono 60-lecie odzyskania Niepodległosci[...]. Wypowiedzi profesora Kieniewicza słuchałem z uwagą[...] Mówił o międzywojennym dwudziestoleciu[...]. W zakończeniu brzmiał akcent przestrogi: czy dzisiejsza inteligencja polska, to znaczy i my tutaj obecni, którzy mając na co dzień chleb z omastą i pracę na etacie, również nie czujemy się odpowiedzialni za postępowanie władzy – czy i my któregoś dnia nie usłyszymy podobnych złorzeczeń, i czy pretensje skierowane do nas nie będą w pewnej mierze słuszne. W tym momencie poczułem niepokój. Zaskoczył mnie końcowy akcent wywodów profesora.”16
Po dość szczegółowym akcencie sprawozdawczym, który zawierał zarówno opisy miejsca uroczystości, jak i przybyłych gości, autor przytacza fragmenty przemówienia wywołującego w nim największe poruszenie. Druga część „reportażu” to relacja z wrażeń bohatera i związanych z nimi refleksji spowodowanych słowami profesora Kieniewicza. Zbyt osobiste podejście do opisywanych zdarzeń sprawia, iż nie mamy do czynienia z czystym gatunkiem reportażu a jedynie charakterem reportażowym.

Oprócz trudniejszych form dziennikarskiego rzemiosła w utworze Brandysa można odnaleźć również informacje, sprawozdania i recenzje.
Ich funkcją nie ogranicza się do przedstawienia zdarzenia, lecz ma motywować dalszy rozwój fabuły utworu. Recenzje filmów i książek podkreślają zaangażowanie w życie kulturalne autora-bohatera.

„[...]poszliśmy nazajutrz obejrzeć tę „Bestię”. Film dobrze zrobiony, nieprzeciętny. Scenariusz oparty na opowiadaniu Tołstoja „Diabeł”, ale miejsce akcji zostało przeniesione do Wielkopolski przed pierwszą wojna światową. Fabuła to dramat młodego dziedzica, który po studiach w Szwajcarii przyjeżdża do swego majątku w Poznańskiem.”17
Jednoczesne istnienie twórczości artystycznej i prozaicznej rzeczywistości to stały element utworu. „Autor traktuje współobecność obszarów sztuki i życia jako główną zasadę dramaturgiczną Miesięcy. Nie polemizuje z tą współobecnością, lecz przeciwnie, współobecność tę uwydatnia i eskaluje środkami retoryki literackiej.”18
Oprócz recenzji i streszczeń, w „Miesiącach” możemy odnaleźć elementy krytyki literackiej. Opisując „Biesy” narrator przyznaje się do początkowego niezrozumienia dzieła, wspominając pamiętnik pani Schopenhauer, jest zachwycony, gdy zaś porusza sprawę poglądów jej syna, filozofa, podejmuje ostrą polemikę:

„O tym co pan przewidział sto lat temu, dzisiaj piszą dziennikarze[...]. Nie przewidział pan jedynie tego, że filozofia nie spełni pańskich oczekiwań. Odwróciła wzrok od tajemnicy bytu i zajęła się innymi sprawami. Stało się więc najgorsze przed czym pan ostrzegał. Wszyscy są bezbronni wobec świata, skazani na trwogę i ból. Ale skoro wszyscy o tym wiemy, to czy nie oznacza to początku oczyszczenia?”19

Tak więc nie tylko podważa i polemizuje z myślą Schopenhauera, lecz również rozwija sieć własnych poglądów i przypuszczeń.
Filozoficzne rozważania często zamieszczone są w tekście jako niewielkie refleksje:
„[...]zawsze bałem się czasu. Dość szybko spostrzegłem, że to on wszystko unicestwia i że śmierć jest w nim ukryta, w jego złowrogim, cichym dziele przemieniania ciał i uczuć[...]. Zabijać czas to jedno z najmądrzejszych powiedzeń ludzkości. Zabijając czas odwracam moją uwagę od tego, że czas mnie zabija. I jeśli nie mam nic do zabicia czasu, czas mnie zabije wcześniej i okrutniej.”20
Pisarz nie boi się wyrazić swoich uogólniających sądów dotyczących istnienia, wiary i przemijania. Zapisywane myśli bezustannie wiążą się z życiem i doświadczaniem go na wielu poziomach. Są zarazem subiektywne i uniwersalne.

Brandys zdaje sobie sprawę, iż prawda w opisywaniu absurdów społecznych przemawia dużo mocniej do wyobraźni odbiorcy, niż najlepiej nawet skonstruowana fikcja. By uwierzytelnić swoje relacje chętnie cytuje fragmenty listów, przemówienia. Zazwyczaj jednak korespondencja i wystąpienia mają podkreślać niedorzeczności i niesprawiedliwości polskiego ustroju:
„Szanowny Panie! Przygotowaliśmy do druku – udostępnione nam przez Pana – maszynopisy Pańskiej książki ’Miesiące’[...]. Ze względów od redakcji niezależnych – prosimy o zgodę na wprowadzenie do tekstu czterech drobnych zmian, według propozycji uwidocznionej w notatce.”21
Sam bohater jawi się jako człowiek nieugięty, o żelaznych zasadach. Nie boi się walczyć o własne poglądy nawet za cenę „marnotrawienia” posiadanego talentu. Paradoksalnie o prawdziwości relacji narratora świadczą również obrazy typowo fantastyczne – sny. Świat wyobraźni rzadko pojawia się w utworze, lecz przedstawiane wizje są mocno związane z polityką. Czyżby pisarz żył historią bez ustanku, w każdej sekundzie istnienia?

Według Agnieszki Czyżak: „Brandys w Miesiącach dokonuje wiwisekcji jednostkowego przeżywania historii narodu, wręcz sprowadza swą biografię do istnienia w dziejach kraju, współczesnych i wcześniejszych. Staje się kreacją istoty składającej się z refleksji, wątpliwości i analiz, żyjącej poprzez myślenie o prawidłach historii determinującej życie ludzkie.”22
Czy więc jest to człowiek naprawdę istniejący, czy jedynie inteligentnie skonstruowany bohater, któremu daliśmy się zwieść? Pewne jest jedynie to, że podążamy za nim krok w krok z uwielbieniem i przyjaźnią, która sam oferuje. Z uśmiechem przymykamy oczy dostrzegając niewielką przesadę, ponieważ dzielimy wspólną tajemnicę i mamy jednego wroga – absurdalny system. Codzienność staje się przykrywką dla bólów i niepewności. „Przeżywanie kolejnych zdarzeń, lektur, filmów nakłada się na osobiste i bolesne przeżywanie historii narodu.”23 Utwór nie jest utrzymany w ciemnych odcieniach, mimo iż poruszana tematyka jest poważna. Autor w swoich obrazach po mistrzowsku operuje ironią, sarkazmem i humorem. Momentami dzieło przypomina farsę, kabaret a nawet groteskę, sceny wywołują szerokie uśmiechy:
„Dziś rano obudził mnie głos spikera Polskiego Radia Należymy do nielicznej grupy krajów, których obywatele bywają w kosmosie. To brzmi mocarnie. Prześcignęliśmy Anglię i Francję, Szwajcaria wlecze się daleko w tyle i pod nami.”24
Ten ironiczny i humorystyczny obrazek odrywa na chwilę od tematów ciężkich przesyconych myślami filozoficznymi.

„Miesiące” to bez wątpienia dzieło mieszczące w sobie wiele gatunków literackich jak i tych z szarej sfery pogranicza. Pomimo dużej ilości form przenikających się, połączonych refleksjami, nie odnajdziemy w utworze dysseminacji. Jest to tekst sylwiczny, „zawierający zwykle szereg – cząstkowych – instrukcji koherencyjnych. Kompozycyjna motywacja różnorodności tematycznej realizowana bywa zazwyczaj poprzez przywołanie stosownych konwencji gatunkowych o pożądanych celach otwartości i wielotematyczności, takich jak list, dziennik z podróży, dziennik intymny, pamiętnik, esej, felieton.” 25

Czym wiec w istocie są „Miesiące” - dziwną hybrydą tekstową, czy przemyślaną, nowatorska strategią kompozycyjną? Według Ryszarda Nycza:
„Autopowieściowe konstrukcje Brandysa, oscylujące zazwyczaj między eseistyczną refleksyjnością, powieściową kompozycją fabuły, dziennikową miazgą zdarzeniową, stanowią inny przykład poszukiwania formy zarazem luźnej i pojemnej, otwartej i integralnej a zdecydowanie odmiennej od dawnego wzorca organicznej konstrukcji.”26
W swoim utworze pisarz poszukuje głębszej i pojemniejszej formy, a może tylko pragnie rozbić skostnienia patrząc w przyszłość...


Przypisy:

1 J. Kandziora, Zmęczeni fabułą. Narracje osobiste w prozie po 1976 roku, Wrocław 1993, s.
2 K. Brandys, Miesiące 1980 – 1981, Paryż 1982, s. 124.
3 J. Kandziora, Op. cit, s. 73.
4 K. Brandys, Op. cit, s. 22.
5 Cyt. za: J. Kandziora, Op. cit, s. 68.
6 Tamże, s. 69.
7 K. Brandys, Op. cit, s. 47-48.
8 Tamże.
9 Tamże, s. 162.
10 Tamże, s. 118, 119.
11 Tamże, s. 93.
12 Tamże, s. 94.
13 K. Brandys, Miesiące 1978 – 1981, Warszawa 1997, s. 121, 122.
14 Tamże.
15 Tamże, s. 130 – 131.
16 Tamże, s. 30, 33.
17 Tamże, s. 121.
18 J. Kandziora, op. cit, s. 79.
19 K. Brandys, op. cit, s. 14.
20 Tamże, s. 10.
21 K. Brandys, Miesiące 1980-1981, Paryż 1982, s. 128
22 A. Czyżak, Życiorysy polskie 1944-1989, Poznań 1997, s. 146.
23 M. Wołk, Tekst w dwóch kontekstach. Narracja pierwszoosobowa w powieściach Kazimierza Brandysa, Toruń 1999, s. 145.
24 K. Brandys, Miesiące 1978-1981, Warszawa 1997, s. 176.
25 R. Nycz, Sylwy współczesne, Kraków 1996, s. 43.
26 Tamże, s. 146.


BIBLIOGRAFIA


1. Brandys Kazimierz, Miesiące 1978-1981, Warszawa 1997.
2. Brandys Kazimierz, Miesiące 1980-81, Paryż 1982.
3. Czyżak Agnieszka, Kazimierz Brandys, Poznań 1998.
4. Czyżak Agnieszka, Życiorysy polskie 1944-1989, Poznań 1997.
5. Kandziora Jerzy, Zmęczeni fabułą. Narracje osobiste w prozie po 1976 roku, Wrocław 1993.
6. Nycz Ryszard, Sylwy współczesne, Kraków 1996.
7. Słownik terminów literackich. Pod red. Janusza Sławińskiego, Wrocław 1988.
8. Wołk Marcin, Tekst w dwóch kontekstach. Narracja pierwszoosobowa w powieściach Kazimierza Brandysa, Toruń 1999.

Komentarze